-Dzień dobry, ja do dziadka. Pan Clark.
- Proszę. Sala 6.
- Przenieśli go? - zapytałam z zaciekawieniem.
- Tak, jeszcze dziś zostanie wypisany ze szpitala, trzeba się nim opiekować przez jakiś czas.
- w Porządku. - zapewniłam.
Poszłam a więc w stronę sali. Otworzyłam drzwi i przywitałam dziadka.
- Jak się czujesz? - spytałam zatroskana.
- O wiele lepiej Nicky. - ucieszyłam się na tą odpowiedź.
Podałam mu łyżkę i miskę zupy. Ucieszył się i jadł powoli. Ciesze się że już jest dobrze.
- Za niedługo dostane papiery i będę mógł wyjść ze szpitala. - mówił kończąc jedzenie.
- Dobrze, chcesz zamieszkać u nas na trochę?
- Nie, spokojnie, przyjdzie do mnie Valentine. - uśmiechnął się.
- A któż to? - moje oczy się rozszerzyły.
- Moja sąsiadka, opiekuje się mną od jakiegoś czasu, gotuje mi, sprząta. - Przytakuje.
- No dobrze, to chociaż Cię odwiozę gdy Cię wypiszą. - uśmiechnęłam się.
Po krótkiej rozmowie z dziadkiem przyszła pielęgniarka z lekarzem i wypisali wszystko. Mojemu dziadziusiowi nic nie będzie. Ciesze się strasznie. Spakowałam jego rzeczy do torby i ruszyliśmy w drogę. Odwiozłam go do siebie. Zapraszał na herbatkę lecz nie skorzystałam ponieważ już późno, po 21 a ja powinnam być w domu. Jutro sobota.
Pożegnałam się i odjechałam. Gdy dotarłam do domu, napisałam do Van krótkiego sms'a.
' - Cześć, wpadasz do mnie na noc? Nudzę się strasznie!'
Po chwili dostałam odpowiedź.
'- Będę za 15 minut! Szykuj jakieś filmy i jedzenie! xoxo '
Uwielbiam ją, jest kochana, jest moją ulubioną przyjaciółką. Jej potrafię powiedzieć wszystko. Weszłam na górę, ogarnęłam trochę pokój i zeszłam na dół czekając na Van. Po chwili drzwi zostały otworzone i moja piękna przyjaciółka weszła do środka. Miała spiętego roztrzepanego koka na czubku głowy i była bez makijażu. Taką ją kocham. Prawdziwą.
Rzuciła mi się na szyje przytulając.
- Jak z twoim Dziadkiem? - spytała
- Jest już w domu, poprawiło mu się. - uśmiechnęłam się.
- Ciesze się! Chodźmy na górę! - Złapała mnie za rękę i pociągnęła.
Gdy już usiadłyśmy na łóżku musiałam jej powiedzieć o tych szmaragdowych oczach.
- Ej Van, mogę Ci o czymś powiedzieć? - zapytałam cichym głosem.
- Pewnie, co jest!
- Pamiętasz tego chłopaka w Starbucksie? - rumieńce wkradły mi się na poliki.
- Tak. Dziś nas zaczepił w kawiarni! Pytał o Ciebie. Ale nie wiedziałyśmy czy możemy mu cokolwiek powiedzieć, więc siedziałyśmy cicho, a co z nim? Podoba Ci się? - otworzyła szeroko oczy.
- Po prostu zagadał do mnie wczoraj... A ja go spławiłam bo wybiegłam ze Starbucksa, ponieważ dowiedziałam się o dziadku. - odpowiedzialam chowając głowę.
- Podoba Ci się! - zaczęła się chichrać i uśmiechać.
- Nie, nie prawda! - złapałam poduszkę i zakryłam swoją twarz.
- Jasne.
- Po prostu nie mogę przestać o nim myśleć, jego oczy, te piękne szmaragdowe oczy. Nie mogę, co ja mam zrobić! - zaczęłam histeryzować.
- Spokojnie, spotkasz go nie długo, przeprosisz i się poznacie - z uśmiechem od powiedziała.
- wątpię, pewnie sprawiłam mu przykrość tym że tak wybiegłam bez zadnego wyjaśnienia.
Usiadła koło mnie i mnie przytuliła. Robiła to najlepiej na świecie. Uwielbiam Van.
Wstałyśmy i zeszłyśmy na dół zrobić kolacje, zaparzyłam herbatę i wzięłam się za robienie kanapek. Gdy juz wszystko było gotowe zaniosłyśmy to na górę i włączyłam film. ' If I Stay'.
Po jakimś czasie zaczęłyśmy płakać. Ten film był piękny i taki prawdziwy. Po krótkim czasie zasnęłyśmy.
Budząc się usłyszałam głosy. Po chwili usłyszałam pukanie.
- Proszę... - powiedziałam siadając na łóżku i ocierając oczy.
- No siema laski! - weszła Kate krzycząc a za nią Amber.
- Oj dziewczyny... Musiałyście nas tak wcześnie budzić? - stęknęłam.
- Wcześnie? Jest za piętnaście czternasta! A dziś idziemy na Imprezę. - zaczęła skakać Amber.
- Na jaką Imprezę? - otworzyłam szerzej oczy.
- No nie mówiła Ci Van? - mówi Kate spoglądając na Vanesse.
- Nie... - przewróciłam oczami.
- Ojej, zapomniałam całkiem, no więc, idziemy dziś na Imprezę, do Chrisa. - mówiła cała w skowronkach.
- What! - krzyknęłam zdziwiona - Jak to?
- No po prostu, zaprosił nas na małą domówkę. Mówił że będzie trochę osób, poznamy się wszyscy lepiej. - mówiła ucieszona.
- No dobrze, pójdę. - uśmiechnęłam się - o której? I gdzie?
- Pojedzmy razem, znam jego adres. O 20 mamy tam być. - Mówiła Van wstając z łóżka - więc musimy się szykować. - znalazła swoją torebkę, wyjęła telefon i coś na nim wyszukiwała.
- Dobra, to więc, przyjdzie wszystkie o 19. A teraz zmykać, chce się ogarnąc. - posłałam im całusa gdy wychodziły. Ja po maszerowałam do łazienki, zdejmując z siebie brudne ciuchy i wchodząc do wanny. Odprężyłam się, nalałam całą wannę wody i pełno mydła. W ten sposób robiąc wokół siebie pełno piany.
Zaczęłam myśleć co by założyć na dzisiejszą Imprezę, wiedziałam, że dziewczyny się nie zgodzą na to bym założyła spodnie. Wiec jestem skazana na sukienkę. Tak leżąc zasnęłam do póki nie usłyszałam mojego telefonu. Jakiś SMS. Po chwili podniosłam się, obmyłam prysznicem i wytarłam. Założyłam bieliznę i weszłam do pokoju. Spoglądając na telefon. Było już po 17. Mam dwie godziny. No zasnęło mi się, spałam 2 godziny. Cholera. Pobiegłam na dół robiąc sobie coś na ciepło i nalałam soku. Siedząc i jedząc usłyszałam w wiadomościach że po naszym mieście ostatnio jest coraz więcej bezdomnych. Naprawdę ciężko mi uwierzyć że są tacy ludzie którzy nie mają nawet schronienia. Gdy skończyłam jeść, po maszerowałam do swojego pokoju wyciągając wszystkie sukienki z szafy. Zdecydowałam się na białą sukienkę. Do tego czarne szpilki 15cm-owe. Do sukienki postanowiłam dać złote dodatki, a wiec pasek, naszyjnik no i mój ulubiony zegarek. Założyłam wszystko i wyglądałam w miarę. Zdjęłam szpilki i podeszłam do swojego biurka, wyciągnęłam wszystkie kosmetyki i myślałam jak się umalować. Nałożyłam podkład a na to puder. Zrobiłam cienkie kreski elaynerem i lekko wy tuszowałam rzęsy. Wyglądałam dość. Na koniec zrobiłam sobie loki. Nie było aż tak źle jak myślałam. Gdy spojrzałam na zegarek dochodziła 19. Niedługo pojawią się tu dziewczyny...
Nie moge sie doczekac nastepnego!
OdpowiedzUsuń